Mleka z hipermarketu lepiej nie pij. Nie kupuj sera…
Od blisko 20 lat przeżywamy renesans medycyny zwanej naturalną. Z jednej strony jest to zrozumiałe. Istotne obniżenie poziomu edukacji, poprzez zarówno znaczące obniżanie czasu edukacji, np. konkretnie w medycynie, z około 8 lat do 5, przy ilościowym zwiększeniu zakresu tematów, jak również poprzez wycinanie tematów niewygodnych dla przemysłu, powoduje wbrew euforii mediów, pogarszanie stanu zdrowia społeczeństwa.
To obniżanie poziomu edukacji medycznej dzieje się bez słowa sprzeciwu Naczelnej Rady Lekarskiej, co samo w sobie jest dziwne.
Wprowadzanie zarówno niesprawdzonych leków, jak i niesprawdzonych metod leczenia, tworzy całe stada rencistów i przyspiesza zgony. Wystarczy udać się na cmentarze i popatrzeć na nagrobki. Na cmentarzu w Gdańsku na przykład, średnia wieku waha się koło 50-tki. Czyli dokładnie tak, jak w średniowieczu.
Wycinanie tematów medycznych polega na redukcji godzin podstawowych przedmiotów. W ciągu ostatnich 40 lat czas nauki z biofizyki, czy biochemii, został zredukowany o ok. 50%. Ostatnio pewna pani z miasta Łodzi, tego od Rumkowskiego i łowców skór, opracowała program biochemii dla medyków, wycinając szlak cholesterolowy. No bo po co medycy mają wiedzieć co to jest cholesterol i co z niego powstaje?
Po co takiemu lekarzowi wiedza o koenzymie Q-10, niezbędnym do odtruwania organizmu, czy o witaminie D, niezbędnej do budowy systemu odporności, nie wspominając o hormonach płciowych!
Przyszły lekarz ma po prostu sprzedawać usługi wymyślone przez urzędników. Oni przecież tą panią zatrudnili do opracowania programu studiów z biochemii. Aha, zapomniałem napisać, że pani ta nigdy nikogo nie leczyła, ani nigdy nikogo nie uczyła.
To tak na marginesie, aby dobrze zrozumieć przyczyny obniżania poziomu edukacji. Przyszły lekarz ma przede wszystkim być dobrym sprzedawcą i realizować procedury. A jak pacjent nie pasuje do wymyślonej z sufitu procedury, to tym gorzej dla niego.
W sytuacji takiej katastrofy na polu lecznictwa, odpowiednie grupy zadbały o stworzenie alternatywnego rynku sprzedaży. Tym rynkiem jest właśnie medycyna naturalna. Wypada podkreślić, że w Polsce oficjalnie działa 80 000 znachorów i tylko o 20 000 więcej osób z dyplomami uczelni medycznych.
Niby wszystko jest w porządku. Znawcy medycyny naturalnej zabezpieczają się na blogach wpisem, że to, co podają, nie jest leczeniem, tylko informacją, że trzeba chodzić do lekarza, ale ziarno zostaje zasiane. W celu uwiarygodnienia swoich blogów posługują się najczęściej żargonem medycznym. Używają pojęć niezupełnie zgodnych z definicjami. Nawołują do stosowania odpowiednich diet, które po cichu podsuwają czytelnikom.
Wszystko wskazuje na to, że blogi te są prowadzone jako alternatywa dla przemysłu farmakologicznego, właśnie przez ten przemysł.
Skąd taki wniosek? Z prostej analizy tekstów. Prowadzący strony medycyny naturalnej nawołują do zdrowego odżywiania i wymieniają, co wolno jeść, a czego należy unikać. Z tym, że podawane pojęcia nijak się mają do tego, co przeciętny śmiertelnik może kupić w supermarkecie.
Na przykład: „musisz jeść sery, jajka”, ale przecież nawet najbardziej wyalienowany czytelnik wie, że jaja w supermarkecie nie pochodzą od kur karmionych naturalnie, ale jakimś paskudztwem w rodzaju pasz genetycznie modyfikowanych, z hormonami etc. Pamiętam jeszcze, jak w 1984 roku u 4 letniej dziewczynki wstąpiła menstruacja, ponieważ przy braku mięsa na rynku – stan wojenny – mamuśka, pracownica ubojni, wynosiła dziecku kurczaki. Nie wiedziała, że kurczaki, w celu przyspieszenia przyrostu masy, są karmione hormonami.
Obecnie od kilku lat wszystkie paszarnie bazują na genetycznie modyfikowanej soi, lub kukurydzy. Wiemy to, ponieważ w Gdańsku zaopatrują się w porcie w surowiec.
Podobnie w obecnych czasach, namawianie do jedzenia serów żółtych świadczy albo o kompletnej niewiedzy piszącego albo o pracy na dwa etaty. Zdecydowana większość serów żółtych, szczególnie tych tańszych, nie ma nic wspólnego z dawniejszą produkcją. Są one robione z utwardzanego oleju z dodatkami smakowymi, czyli chemią.
Nawoływanie do picia mleka, czy spożywania twarożków jest nawoływaniem do trucia samego siebie. Po pierwsze, to co się sprzedaje w kartonikach, nie ma nic wspólnego z mlekiem krowim. Mleko krowie to roztwór białka. Natomiast to, co się sprzedaje w hipermarketach, to produkt powstały ze sproszkowania mleka krowiego. Mleko sproszkowane zajmuje o wiele mniej miejsca na półkach i się nie psuje. Potem ten proszek miesza się z wodą w stosunku 1:10 i wlewa do kartoników.
Jak podałem, mleko to roztwór białka. Białko ulega zniszczeniu w temperaturze powyżej 50-60 stopni. Tak więc to, co pije przeciętny śmiertelnik z kartonika, to zajzajer. Szczególnie te tak zwane 2 %, czy l,5 % roztwory. 0,5% roztwór to chyba popłuczyny po myciu konwi. Wartość odżywcza tego „mleka” nie tylko zerowa, ale ujemna. Zawiera bowiem resztki ….
Technizacja w rolnictwie wprowadziła sztuczny udój krów. Dawniej dojarka brała mydło, myła ręce, myła wymiona i doiła. Jakiś inteligentny inaczej inżynier wymyślił elektryczne dojarki. Od wymion do zbiorników, znajdujących się w innych pomieszczeniach, prowadzi kilkunastometrowa rura, z kolankami, zagięciami itd.
Obecnie trzeba wymyć strzyki, założyć ssawki metalowe, włączyć pompę, a po zakończeniu dojenia zalepić strzyki i przepłukać rury. Ale jak to zrobić, kiedy mleko – białko – lepi się i pozostaje w załamkach. To proste, wymyślono system przepłukiwania, oparty na sodzie kaustycznej. Bo to na pewno „wybije” wszystko.
W dodatku inny idiota zastosował proces pasteryzacji. Pasteur – chemik- nie lekarz ani biolog, wymyślił proces usuwania bakterii i drożdży poprzez podgrzewanie, ale dla roztworów wodnych, a nie dla białkowych. Ten mądry inaczej inżynier zastosował ten proces dla roztworów białkowych typu mleko i popsuł cały boski plan żywienia.
Ten techniczny proces spowodował wzrost cen mleka, czyli banksterzy mogą drukować nowe banknoty. Przecież rolnik musi kupić te wszelkiej maści urządzenia techniczne, potem płacić za kontrole. Następnie musi cały ten złom czyścić, według dostarczonych receptur, środkami, które mu zalecają. A płacić musi gotówką. Natomiast przetwórnie mleka płacą miesięcznie, okresowo. W efekcie rolnik musi być wiecznie zadłużony. Cieszą się banksterzy. Powstaje pieniądz oparty na długu.
Podobno wydrukowane przez banksterów pieniądze przekraczają już 10-krotnie wartość wszelkich bogactw na świecie. Tak więc w najbliższym czasie rozpoczną się zwykłe wojny o jedzenie, wodę, a nie ropę. Stąd monopole żywnościowe w rodzaju Monsanto – DuPont.
A dlaczego musimy pić świeże mleko? A no dlatego, że bez najmniejszej wątpliwości jest to jedyne, najtańsze i najlepiej przyswajalne źródło białka na świecie. Między bajki należy włożyć te wszelkie dezinformacje, jakoby starsi ludzie nie mogli jadać przetworów mlecznych. Mam sporo pacjentów, którzy pomimo przekroczenia 70-tki spokojnie piją mleko, jedzą zrobione przez siebie twarożki i mają się doskonale.
Mleko jest także jedynym źródłem łatwo przyswajalnych witamin, np. A oraz wapna. Po homogenizowaniu wapno z mleka wcale nie chce się wchłaniać do organizmu. Dlatego w niektórych krajach powstają automaty do sprzedaży świeżego mleka. Na pewno w Polsce tak szybko to nie powstanie, ponieważ przemysł mleczny jest zdominowany przez obcy kapitał, a ten zupełnie nie jest zainteresowany zdrowiem mieszkańców kraju nad Wisłą. Wystarczy popatrzeć na półki w hipermarketach.
Picie surowego mleka ma także znacznie profilaktyczne. Stwierdzono, na podstawie badań populacji japońskiej, że od czasu wprowadzenia tzw. amerykańskiej technologii mlecznej nastąpił prawie 25-krotny, czyli wzrost o 2500% raka prostaty.
Badania przeprowadzone przez zespół Davaasambuu, polegające na analizie danych z 36 lat, doprowadziły do wniosku, że właśnie wprowadzenie mechanicznego udoju praktycznie przez 10 miesięcy w roku, nie patrząc na okres cielenia, powodują, że do mleka dostaje się znacznie więcej estrogenów, aniżeli w tradycyjnym systemie dojenia. A wiadomo, że estrogeny są odpowiedzialne za raka prostaty.
Wyniki tych badań potwierdziły badania przeprowadzone w Mongolii, gdzie obowiązuje tradycyjny sposób dojenia krów. Okazało się, że społeczeństwo mongolskie jest praktycznie wolne od raka prostaty. Stwierdzono jednoznacznie, że mleko krów dojonych naturalnie różni się zawartością estrogenów aż 33-krotną.
Mleko z hodowli przemysłowej, a tylko takie występuje teraz w polskich sklepach, ma 3300% więcej estrogenów, aniżeli mleko tradycyjne. Stąd m.in wzrost raka prostaty.
Dzieci, które w wieku szkolnym piją surowe mleko miały o 41% mniej rozpoznań astmy. A przecież w Polsce, astma u dzieci, to prawdziwa epidemia. Niedobór witaminy D zwiększa ryzyko zawału mięśnia sercowego. Jakoś nie słyszałem, aby to były tematy poruszane w szkoleniach Rady Lekarskiej czy w biuletynach Izb Lekarskich. A przecież to jest wiedza współczesna i jak najbardziej naukowa?
Dr Jerzy Jaśkowski
źródło: prisonplanet.pl
Photo credit: Tetra Pak via Foter.com / CC BY-SA
12 Responses to “Mleka z hipermarketu lepiej nie pij. Nie kupuj sera…”
Brygida
Automaty ze świeżym mlekiem są w Polsce na podkarpaciu w Krośnie, Rzeszowie, Rymanowie. Są to tzw. „Mlekomaty’ gdzie można kupić za taka samą cenę jak mleko „sklepowe” mleko niepasteryzowane i nieodtłuszczone.
grzegorz
Mieszkam w Anglii, przed pracą często pije pół litra mleka z marketu i naprawde daje energie ale teraz nie wiem czy nie przestać…
martol
WItam, jako producent mleka w Polsce chciałam sprostować, że na rynku istnieją również polskie mleczarnie, oznaczone na opakowaniach najczęściej ‚osm’ lub ‚sm’, czyli spółdzielnie mleczarskie(polskich producentów mleka). zazwyczaj ich produkty są lepsze i bardziej naturalne od produktów wielkich firm zagranicznych… Ponadto gospodarstwa polskie nie są aż tak bardzo wielkie i zmodernizowane jak zachodnie, owszem są też wielkie, proces pozyskiwania mleka jest zmechanizowany, ale np ja nie czyszcze urządzeń udojowych sodą kaustyczną, są inne metody, inne środki. Jakoś trzeba to wyczyścić, bo zepsute resztki mleka są również szkodliwe… Nie przesadzajmy i wybierajmy POLSKIE produkty, najlepiej lokalne i sprawdzone! Polecam OSM Włoszczowa
Krzysiek
Także w temacie sera żółtego… w artykule nic o nim nie ma, jest o wyrobach sero-podobnych. Dostępnych jest dużo dobrych żółtych serów, również w hipermarketach… Chodzi o „krzykliwy” tytuł i nabicie klików?
As
W Gorlicach woj.malopolskie również jest automat ze świeżym mlekiem.
Antonim
https://www.polityka.pl/forum/1156366,profesorowie—specjalisci-od-spraw-roznych.thread#C1156406
Nic dodać, nic ująć
pav
Potwierdzam w Bialymstoku tez sa punkty gdzie mozna kupic mleko tzw. mlokomat np. na Piasta ul. Mieszka I przy ryneczku i sklepie PSS Spolem.
pav
Mowia ze mleko nie jest potrzebne dla ludzi, nie wiem z kad takie opinie na ten temat.
Janusz
Polskie czy zagraniczne wszystko barachło w obecnych czasach. Ale ten artykół dla mnie to szczera prawda. Spróbujcie postawić mleko z kartonika lub butelki plastikowej na zsiadłe co Wam wyjdzie jeden wielki smrud i jakiś zkiśnięty ferment. A maślanka to jakiß wytwór. Tego problemu nie było zs PRL-u. Zawsze można było dostać świeże mleko prosto do domu, postawić na zsiadłe i cieszyć się popijając nim ziemniaczki.
To samo jest nie tylko z nabiałem ale też z wędlinami. Zproszkowane mięso, dodatki smakowe i woda. Masowa produkcja. Z 10kg mięsa dwa razy tyle kiełbasy.
Kiedyś włożyłem kiełbasę z marketu do mikrofalówki by ją podgrzać po 3 minutach wyjąłem tależ z flakiem i jakimiś wiurami a to wszystko pływało w wodzie. Dla porównania powtórzyłem to samo z kiełbasą z prywatnej masarni, po 6 minutach wyjąłem cieplutką pachnącą kiłbaskę aż palce lizać. To co teraz siè dzieje e przemyśle spożywczym no robienie kasy kosztem zdrowia klientów którzy wszystko kupią byle tanio wierząc czasami bezgranicznie reklamom.
CzesŁaw kompatybilnyzesobą
A wiecie że od lat w Rosji szczepią dzieci i jak wiadomo trucizną, i do tego szczepionki są razem z chipem bez wiedzy rodziców? Potem rodzice se dziwią „Z kąd moje dziecko takie mądre??? ” Nie chcę wiedzieć od kiedy w Polsce stosują takie „szczepienia” z „wkładką” …
Anna
W Lublinie są automaty z mlekiem od rolnika, w sklepach można również kupić bardzo dobre wyroby spółdzielczych mleczarni. O serach żółtych nawet nie wspomnę, bo są bardzo dobre. Czytam ten artykuł i tyle tu żerowania na ludzkich emocjach. Szkoda, że tylko negatywnych.
Rozsądny człowiek kupując czyta i świadomie wybiera…
Mikołaj
Mleko z mlekomatu również było poddane pasteryzacji. Proszę spróbować je zostawić na zsiadłe – nic nie wyjdzie. Mnie obsługa takiego mlekomatu poinformowała, że w handlu nie wolno sprzedawać już innego mleka. Tak więc pozostaje jedynie zakup bezpośrednio od rolnika. To jeszcze u nas wolno. Ale np. Jerzy Zięba mówił że w USA także i to jest zabronione. Dlatego tam niektóre rodziny, w kilka na spółkę kupują od rolnika krowę, którą za opłatą on im utrzymuje, doi i dostarcza odpowiednie ilości mleka wg wykupionych udziałów. Taki to znaleźli sposób na zakaz handlu zdrowym mlekiem.